środa, 13 lutego 2013

Meksyk bez tequili?

- Po czym poznać turystę w Meksyku?
- Po tym, że tequilę zagryza solą i limonką :) 

Lokal widoczny na zdjęciu zna się na marketingu i wie jak zachęcić "gringo" ;) 
(tłum: "gdy wszystko idzie źle - mezcal, gdy dobrze - także")

Tulum, Meksyk
Nie spotkałam tubylca pijącego tequilę w ten sposób. A sam mezcal (tequila z tłustym robaczkiem w środku) jest przez moich znajomych sytuowany na dużo niższej pozycji niż tequila. Marketing robi swoje :) 

Brak popularności tego ciężkiego trunku w czystej postaci nie dziwi, zwłaszcza latem, gdy temperatura na wybrzeżu oscyluje w granicach 40 C. Bardziej przystępna forma podania to np. przypominający słodki likier ponche. Słynna mikstura z miasteczka Comala bazuje na mezcalu, wodzie, cukrze i owocowym lub orzechowym wkładzie. Serwowane z dużą ilością lodu, może posłużyć jako przyjemny drink wieczorową porą.

Comala, w regionie Colima, na wschodnim wybrzeżu, słynna jest z jeszcze jednego powodu. Legendarny bar Don Comalon, gdzie można nie tylko dobrze zjeść za niewielkie pieniądze, ale też spróbować autorskiego sposobu serwowania margherity...nie wstrząśnięta ani nie zmieszana przed podaniem... zobaczcie sami...



Ze smutkiem przyznaje, że tej atrakcji nie udało mi się zaliczyć. Cóż, zawsze jest pretekst by do Colimy wrócić :)


*alhohol szkodzi zdrowiu; 
żadna z treści zawartych w tym poście nie ma na celu propagowania spożywania alkoholu, a jedynie opisuje zwyczaje panujące w danym kraju


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz