Tak, jestem łasuchem! Łasuchem obżartuchem! i jest to nieuleczalne... Blog miał być o podróżach a jak dotąd czytelniku, tematy krążą tylko wokół jedzenia... Nic na to nie poradzę :) Większość miejsc, które szczególnie zapadły mi w pamięć, kojarzę ze smakami, zapachami i kolorami. Zwłaszcza z tymi słodkimi :) które idealnie komponują się z małą czarną ...
Przedstawiam moją małą listę przebojów!
1)
Pasteis de Belem (znane też jako
pasteis de nata) - najsłynniejsze portugalskie ciasteczko. Wygląda niewinnie, ale jest obłędne! Delikatna babeczka na francuskim cieście wypełniona po brzegi śmietanowym kremem z nutką cytryny i cynamonu ...mhmmm... Najlepsze w najstarszej kawiarence w Lizbonie, w pobliżu Torre de Belem ma nawet swoją stronę internetową
http://www.pasteisdebelem.pt/es.html
|
pasteis de Belem |
2)
Tarta de Santiago - powiedzieć, że to migdałowe ciasto, to za mało...aromatyczne, delikatne, rozpływające się w ustach migdałowe arcydzieło! Galicyjski przysmak regionalny z Santiago de Compostella (Hiszpania). Nic tak nie regeneruje sił strudzonego pielgrzyma jak solidna porcja tej tarty :) To kolejny argument by przemierzyć szlak Św.Jakuba :)
|
Tarta migdałowa z Santiago de Compostella |
3)
Marlenka - czeski wynalazek, przypomina rodzimego miodowca, palce lizać! Poznałam, posmakowałam i pokochałam to cudeńko w Jańskich Łaźniach, w klimatycznej restauracji Sansoucii (polecam! :)) Ale ponoć w Polsce w niektórych restauracjach też można ją znaleźć, albo i nawet zamówić sobie z dostawą do domu.
http://marlenka.pl/
|
Marlenka |
Listę przebojów zamykają ciasto marchewkowe, tradycyjny sernik i tort bezowy, ale te cudeńka potrafię sama wyczarować ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz