niedziela, 10 marca 2013

savoir vivre przy makorańskim stole

Kuchnia marokańska rozpieszcza kubki smakowe szerokim wachlarzem rozmaitych przypraw oraz zaskakującymi kompozycjami smakowymi. Przykładem może być moja ulubiona pastila maroqui, spory placek z ciasta francuskiego nadziewany drobiem (a najlepiej gołębiem!) z cebulą, papryką, szafranem, imbirem, cukrem,cynamonem, migdałami etc... Zaskakująco pyszna! Czy też słynny tajin, danie z glinianego "kominka" który może w sobie kryć dosłownie wszystko, np. warzywa, cieciorkę i duszoną cebulę z rodzynkami i cynamonem...mmmm....

pastila maroqui, Fez, Maroko
tajin, Maroko
Nieodzownym elementem każdego posiłku jest miętowa, bardzo słodka herbata, przyrządzana ze świeżo zerwanych listków. Napar ma błogosławiony wpływ na układ trawienny, a także, co ważne, działanie antyseptyczne. Nie ma się co czarować, warunki higieniczne panujące na zapleczach restauracji czy ulicznych barów odbiegają dalece od ogólnie przyjętej u nas normy. Rodzimy Sanepid miałby ręce pełne roboty :) Aby uniknąć trawiennych rewolucji polecam herbatkę oraz inne, domowe sposoby dezynfekcji układu pokarmowego...



Przejdźmy do savoir vivre :) O ile w restauracjach, zwłaszcza tych dla turystów, komplet sztućców pojawi się na stole, o tyle w skromnym, marokańskim domu, próżno szukać widelca. Prośba o podanie pełnego nakrycia wprowadzi gościnnych gospodarzy w zakłopotanie, a tego byśmy nie chcieli...
Za obrus służą kawałki gazety, a niby-łyżkę udaję kawałek chleba. Trzeba nie lada zręczności by w ten sposób nasycić żołądek. Spróbujcie sami zjeść ciepły posiłek jedną ręką :)


A konkurencja przy wspólnej misce jest duża. Obowiązuje prawo dżungli :)

PS. Zapomniałam wspomnieć o kluczowej kwestii... posiłek należy jeść PRAWĄ ręką. Druga przeznaczona jest do mniej chwalebnych czynności. I co ja biedna leworęczna miałam zrobić...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz