niedziela, 17 marca 2013

jak obrazić Francuza?


Czego by nie mówić o Francji, w superlatywach czy też wręcz przeciwnie, w jednej kwestii można być zgodnym - dostarcza win światowej klasy. Dumni mieszkańcy Szampanii gotowi są bronić honoru swoich szlachetnych trunków, do ostatniej kropli... kropli wina oczywiście ;) Merytoryczna polemika w tej dziedzinie skazana jest z góry na porażkę. Pomijam w tym względzie nawet zupełnie marginalną kwestię, jaką jest moja uboga znajomość francuskiego, ograniczona do kilku grzecznościowych zwrotów, którymi zapewne i tak kaleczę ten śpiewny język. Swoją drogą, jest wysoce prawdopodobne, że nawet próba porozumienia w języku angielskim zakończyłaby się fiaskiem, lecz tym razem nie z mojej winy :) Kto by tam się uczył języka angielskiego, kiedy jego własny jest tak dźwięczny?

Jak zatem obrazić Francuza? I to niewerbalnie?

Sposób jest bardzo prosty. Należy zainstalować się na obozowisku czy campingu, pośrodku gęsto porośniętęgo winoroślą  pola, następnie w godzinach wieczornych podejść do właściciela posesji z butelką hiszpańskiego wina prosząc na migi o korkociąg :) Obraza murowana! Zwłaszcza, gdy akcja rozgrywać się będzie w porze kolacji, którą właściciel spożywać będzie z grupą przyjaciół. Efekt będzie piorunujący! :)

Pogodnego usposobienia osobnik (bohater tej anegdoty), w opisanych powyżej okolicznościach przyrody "strzelił" klasycznego "focha". Zaparł się, skrzyżował ręce, wybałuszył oczy na widok hiszpańskiej etykiety i dał mi do zrozumienia, że ani myśli użyczać korkociągu, ani w ogóle otwierać butelki. Zatrzepotałam rzęsami,  zaserwowałam perlisty uśmiech numer 5, zrobiłam minkę a la "kot ze Shreka"... nic nie pomogło. Wtem obrażony Francuz obrócił się na pięcie, odszedł na chwilę, po czym wrócił dzierżąc w dłoni schłodzoną butelkę z aromatyczną zawartością :D Poczęstował mnie delikatnym winem własnej produkcji, pochodzącym z wygrzanych w południowym słońcu Saint Tropez winogron, które otaczały miejsce noclegowe... Podniebienie było uradowane i to nawet bardzo :)

Jak widać, czasem warto Francuza obrazić ... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz