czwartek, 10 stycznia 2013

Zbieractwo

Plaża w Martil, Maroko
Nałóg może przybierać różne postaci. Dla niektórych to używka, media, zakupy...Ja cierpię na zbieractwo. Skutkiem ubocznym tego uzależnienia jest niemożność dopięcia plecaka podręcznego w drodze powrotnej. Szczególnie podatna jestem na muszle. Może to przetrwałe schorzenie z dzieciństwa?Może głęboka potrzeba stałego kontaktu z morzem? Fakt, że marzy mi się emerytura w małym białym domku na plaży w ciepłym klimacie. Póki co prezentuje Wam obiekty mojego uzależnienia:
Martil, Maroko
Martil, Maroko... eh...tam w kwietniu plaża była tak gęsto usłana muszlami, że aż uwierały w bose stopy podczas spaceru. Że też nikt tego nie zbiera??? a może wszyscy turyści wybrali na urlop Agadir??

Tavira, Portugalia
Ta na środku, nieco uszkodzona, to muszla Św. Jakuba. Skarbek z wybrzeża Algarve :) Ah, i tu nie było tak łatwo. Po takie muszle trzeba było się lekko zanurzyć w oceanie. Ale spokojna Tavira to i tak jedyne miejsce na południowym wybrzeżu Portugalii gdzie można było coś znaleźć. W Lagos czy Villamoura turystyczna stonka w sezonie już wszystko wyzbierała ;)

Sozopol, Bułgaria
Sozopol po sezonie - plaża niezbyt czysta i zasypana skorupkami małż, ale można było coś na obiad upolować.

Tu akurat mały psikus... muszelka na mój widok zaczęła uciekać! To dość powszechne zjawisko...plaża w Tulum ( Meksyk) jest gęsto "zaludniona" przez skorupiaki, iguany, jaszczurki etc. Jednym słowem nigdy nie czujesz się osamotniony ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz